Wczoraj w gazecie czytałem o chłopcu potrąconym na przejściu dla pieszych, dziś widziałem skutek takiego samego wypadku na przejściu przy ul. Ślężnej. Na drodze siedziała dziewczynka, była przytomna, obok niej prawdopodobnie sprawca wypadku, a przed nimi samochód na światłach awaryjnych. Za chwilę zatrzymał się kolejny samochód. Widok przyprawiający o ciarki na plecach, pojechałem dalej, nie było sensu blokować drogi. W ciągu kilku chwil powstał ogromny korek, jak to w godzinach porannego szczytu. Nie mogę przestać o tym myśleć. Uważam, że w takiej chwili każdego rodzica nachodzi refleksja: gdyby tam było moje dziecko?
We Wrocławiu światła uliczne gasną rano, wcześnie, moim zdaniem za szybko i to bez względu na faktyczną widoczność, która w pochmurne dni jest naprawdę słaba. Piesi są niewidoczni, kierowca zauważa ich często, gdy jedną nogą są już na drodze. Brak odblasków, wiara w to, że auto na śliskiej nawierzchni zatrzyma się w miejscu, przesadny optymizm pieszego, czasem zbyt duża prędkość samochodu i nieszczęście gotowe.
Nie szukam winnych wypadków, jednak powinniśmy zadbać o bezpieczeństwo, przede wszystkim dzieci. Gdy jest ciemno, szaro zakładajmy im odblaski, opaski odblaskowe widoczne są z daleka. Kupimy je w sklepie, w dyskoncie, nawet w kiosku. Wybierając odzież zwracajmy uwagę na elementy odblaskowe. Zauważeni wcześniej dajemy szansę kierowcy na reakcje. Kilka groszy może przełożyć się na kilka sekund, a to może zdecydować o życiu i zdrowiu dziecka.
Tekst, zdjęcia: Sebastian Wilk