Człowiek z natury rzeczy jest zwierzęciem stadnym, zaprogramowanym na współżycie z innymi, na doświadczanie z ludźmi wspólnoty duchowej, no i fizycznej też (szczególnie z inną płcią).
Poczucie, że inni nas lubią, myślą o nas pozytywnie, współczują – łagodzi ból, obniża ciśnienie krwi, wzmacnia system nerwowy i odpornościowy. Dowiedziono, że taki serdeczny uścisk „ na misia”, pobudza wydzielanie oksytocyn, które hamują stres, powodują uczucie przyjemności, a nawet przyspieszają gojenie ran. Obcowanie z sympatycznymi, bliskimi ludźmi, to wspaniałe lekarstwo i rodzaj „emocjonalnych witamin”, odświeżających i podtrzymujących nasze siły witalne.
Osoby zestresowane, samotne, negatywnie oceniane, dręczone fizycznie czy psychicznie – chorują. Dręczą ich dolegliwości wieńcowe, nerwice, depresje. A jest na to sposób. Na przykład babską witalność najlepiej pobudzają przyjaciółki. Im więcej mamy przyjaciółek, tym bardziej jest prawdopodobne, że nasze starzenie się będzie przyjemne i radosne.
Brak przyjaciół czy tzw. bratnich dusz jest równie szkodliwy dla zdrowia jak palenie papierosów czy picie. Dlatego, miłe Panie - polecam Wam na stresy i inne dolegliwości, na samotność i rodzinny galimatias – dobrą przyjaciółkę lub kumpelkę, by nam umiliła życie. Między innymi dlatego spotykamy się w Klubie Seniora, by poznać bratnią duszę, taką do tańca i różańca.
Mimo braku własnego lokalu przez prawie siedem lat istnienia Klubu zawiązało się bardzo dużo kółek znajomych. Spotykamy się w Klubie i poza klubem bez okazji. I to też jest sens istnienia Klubu: poznawanie innych, dla przyjemności bycia ze sobą, wyjścia z domu do ludzi, do przyjaciół.
Właśnie tego życzy Wam przyjaciółka i seniorka.
Dorota Marciniak